poniedziałek, 19 marca 2012

iroNie


   Poświęcę dużo czasu na napisanie pracy magisterskiej, by tym formalnym akcentem zakończyć studiowanie. Zgodnie z panującym przekonaniem, jako człowiek wykształcony otrzymam dobrze płatną pracę, dzięki której będę mógł zaciągnąć 30 letni kredyt hipoteczny na kawałek ziemi z domem. Ziemię za którą pokolenia Polaków przelewały krew kupię od zagranicznego dewelopera. Użytkując własną ziemię będę musiał prosić zewnętrzne organy o pozwolenie na remont lub wycięcie drzewa. Będę pracował w firmie wciskającej wielkie telewizory, w których będą leciały psycho-manipulacyjne reklamy o tym, że potrzebujecie jeszcze większych telewizorów. A jeżeli znajdzie się ktoś taki, kto nie potrzebuje, to i tak kupi, bo mu się ten szajs rozleci tydzień po gwarancji. Żeby sprostać wysokim wymogom pracodawcy będę ciężko pracował, poświęcając swoje zdrowie i wolny czas po to, aby było mnie stać na leczenie i wypoczynek podczas urlopu. Będę odprowadzał wysokie podatki, które posłużą na cele przeciwne moim wartościom. Poślę dzieci do szkoły by stłumić w nich ich prawdziwy potencjał. Swoją wypłatę wydam na pyszną chemiczną żywność i upiękniające chemiczne kosmetyki, co bym dobrze wyglądał jedząc to GMO. Stan majątku będzie wyznaczał mój status społeczny i znajomych. Zakupy i szczęście to będą synonimy. Umrę spełniony pod wielką marmurową płytą, która będzie świadczyć potomnym, że byłem człowiekiem sukcesu. Człowiek porażki leży przykryty zwykłą ziemią i ze zwykłego drewnianego krzyża Jezus na niego spogląda. Mój Jezus będzie miał lepiej, mosiężny na marmurze będzie lepiej wstawiał się za mnie u Ojca. On, z najwyższego krzyża na cmentarzu, powie przechodniom, że to jam był człowiek sukcesu i żem wypełniłem ziemską posługę najlepiej jak potrafiłem. 

"Przechodniu, powiedz Systemowi, tu leży, jego syn. Prawom jego do ostatniej posłuszny godziny"  Sy(ste)monides

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz