Nikt
jeszcze nie wie czy
Stare
słońce zarysuje nowy dzień,
Ani
jedna droga nie prowadzi mnie
Z
powrotem w noc.
I
niby wszystko jest
Tak
jak powinno być,
Za
chwilę zbudzi mnie
Szary
świt,
Tylko,
dlaczego ja
Z
takim nieludzkim strachem
Nie
potrafię.
Trudno
to zrozumieć, lecz nic
Nie
daje siły by żyć,
Jakaś
misterna część
W
konstrukcji zdarzeń
Pękła.
Chciałem
zreperować świat,
A
oto widzę, że sam
Jestem
jednym z tych
Cholernych
drani i świń.
Szeroka
droga
Nie
była moja.
Jasna
siła
Utracona.
Dopiero
teraz wiem jak nisko upada
Kto
nie wypełnił swego czasu w pokorze.
Oto,
dlaczego tak się obawiam,
Że
za minutę trzeba
Będzie
wstawać i żyć.
Niepożądane
myśli, klęska wiary, fale strachu,
Z
nieodwracalnym skutkiem burzą trwały senny azyl
I
oto trzeba będzie dumnym krokiem iść bez twarzy...
W
kolejny dzień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz