czyli o braku ograniczeń, prostej drodze, mistyce dnia codziennego, podróżowaniu i codziennym umieraniu
poniedziałek, 29 października 2012
już czas
no to już czas
październikowy śnieg przysypał
tymianek i rozmaryn
blaskiem pełni świeci księżyc
wiatr tak od niechcenia
bawi się w ogrodzie
plastykową torbą
już czas
nie wiem dlaczego
ale już czas
pierwszy raz w życiu
tak spokojnie mówię do siebie
już czas
już czas i nieważne
Bóg jest czy go nie ma
czy w ogóle cokolwiek jest
już czas
ot tak bez powodu
Znalazłem. Uciekłem. Znowu zacząłem szukać.
Szukałem Boga przez wiele, wiele żywotów. Zawsze widziałem Go daleko, gdzieś pośród gwiazd. Moja tęsknota była coraz większa, wciąż szukałem i szukałem. Byłem bardzo szczęśliwy w tym poszukiwaniu, ogromnie szczęśliwy. Pewnego dnia to się zdarzyło. Znalazłem dom, w którym mieszkał Bóg. Zobaczyłem tabliczkę na drzwiach. Byłem podekscytowany i uradowany - dotarłem! Już miałem zapukać do drzwi, ale umysł rzekł: "Zaczekaj, zastanów się. Naprawdę możesz Go tam znaleźć. Co wtedy? Jeśli On tam naprawdę jest, co zrobisz? Jak będziesz dalej żyć? Żyłeś dzięki marzeniu o nim, żyłeś marzeniem. Jesteś poszukującym, to jedyny sposób bycia jaki znasz... tylko tak potrafisz istnieć. Jeśli Go odnalazłeś będziesz mieć problem. Co wtedy zrobisz?". Naprawdę się przeraziłem. Cała radość odeszła.
Rabindranath musiał rozważyć coś bardzo, bardzo ważnego.
Jeśli zapukam do drzwi, a On je otworzy i mnie powita, co dalej? Dokąd pójdę? Mogę znaleźć się w Jego objęciach, On może być piękny, ale na jak długo? To będzie koniec mnie, mojego świata, mojego sposobu życia, pięknego poszukiwania. Zdjąłem buty i boso zszedłem po schodach, obawiając się, że on coś usłyszy, pomyśli, że ktoś przyszedł i otworzy drzwi bez mojego pukania.
Uciekłem. Nigdy jeszcze tak szybko nie biegłem nie oglądając się za siebie. Znowu zacząłem szukać, znowu zacząłem pytać ludzi: "Gdzie jest Bóg?". Czasem Go widzę, gdzieś daleko, w gwiazdach. Zacząłem szukać i trwam w poszukiwaniach. Teraz już wiem, gdzie On mieszka, dlatego unikam tego domu. Pójdę wszędzie tylko nie tam.
czwartek, 4 października 2012
lekkość, oczywistość i wolność

Pustka, która nie jest pustą, z której płyną dźwięki, barwy,
uczucia i myśli.
Jest to meta- i suprakosmiczna pustka. Ja i pustka zlaliśmy
się w jedno. - Pustka, Boskość, Nada, może też nazywać się pełnią. Jest to
pełnia brzemienna wszystkimi możliwościami. Zawiera wszystkie potencje i jest
przyczyną stworzenia. - U celu, w domu, niczego nie brak. Śmiech, ale nie
śmiech z czegoś, po prostu śmiech. - Szczęście, ale nie bycie szczęśliwym z
czegoś.
Bezgraniczna miłość, ale nie »ja kocham ciebie«.
Paradoksalnie nie ma ani miłości, ani nienawiści, ani życia, ani śmierci, ani
ty, ani ja, żadnych granic, przestrzeni, czasu. - Lekkość, oczywistość i
wolność. - Wszelka biegunowość zostaje zniesiona.
Nic nie jest absurdalne, przeciwnie, wszystko jest zupełnie
oczywiste. Uderzenie bębna. Te dźwięki kapią z nicości jak perły i znikają.
Żadnego wewnątrz, żadnego zewnątrz. Łyk soku, oto tylko ten intensywny smak. -
Iść, tylko ten jeden krok. Idzie, widzi, czuje, ba, jakkolwiek to dziwne:
myśli. Również myśli pojawiają się jak perły i na powrót znikają.
Willigis Jager
Rozumiesz?
ja średnio,
ale o niczym piękniejszym nigdy nie czytałem.
Subskrybuj:
Posty (Atom)